„Dziewczyna z Leicą” --  W niedzielę 5 sierpnia 2012 roku przyjechałem do Muzeum Narodowego w Krakowie na godzinę 12.00 – na specjalne zwiedzanie z kuratorką – Magdaleną Czubińską wystawy „Aleksander Rodczenko REWOLUCJA W FOTOGRAFII”. To pierwsza w Polsce tak obszerna wystawa twórczości jednego z najwybitniejszych artystów rosyjskich. Był malarzem, grafikiem, projektantem w różnych dziedzinach, jednakże rewolucyjnych zmian dokonał w fotografii i fotomontażu. Tym właśnie dziedzinom poświęcona jest nasza wystawa mówiła Zofia Gołubiew – dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie. Kuratorka wystawy Olga Swibłowa z Muzeum Moskiewski Dom fotografii nazywa Rodczenkę „generatorem twórczych idei, pisząc  o nim jako o jednym z najbardziej znaczących twórców rosyjskiej awangardy…

Stoję w jednej z sal przed zdjęciem, które znane jest na całym świecie „Dziewczyna z Leicą” z 1934 roku. Wiele lat zadawałem sobie pytanie kim była dziewczyna i gdzie została sfotografowana ? Dlaczego, właśnie ta fotografia wyzwalała we mnie takie szczegółowe zainteresowanie, czy jej tajemnicze spojrzenie – takie „oczekujące” a może po prostu bardzo oryginalny kadr? - poprzez ukośne kadry Aleksander Rodczenko przełamał tradycyjną kompozycję i pokazał tkwiący  w fotografii potencjał nowego niemalarskiego widzenia.

Rozwiązanie przyszło właśnie w 2012 roku w publikacji promującej wystawę, którą opracowała Magdalena Czubińska.

„Fotografia przedstawia Jewgieniję Lemberg, córkę Aleksandra Lemberga, operatora filmów Dżigi Wiertowa. Rodczenko uczył ją fotografować. Miał z nią romans. W jednym z listów pisze: „Miłość jest wtedy, gdy wierzysz we wszystko, nawet samemu sobie. Miłość jest wszystkim, dla czego warto żyć, nawet męcząc się w każdej chwili. Miłość, prawdziwa miłość, nie zna granic ani czasu. Miłość jest prawdą, w której wszystko jest jasne i równocześnie niczego nie można zrozumieć”. W 1934 roku Rodczenko pracuje z Jewgieniją w Kramatorsku, w Zagłębiu Donieckim, przy fotoreportażu o zakładzie budowy maszyn. Na kolejną sesję zdjęć Jewgienija wyjeżdża wcześniej, przed Rodczenką. Ginie w katastrofie kolejowej. Rodczenko identyfikuje ciało...”. Nigdy więcej nie przyjechał do Kramatorska.

Wiemy już kim była „Dziewczyna z Leicą” o tym, że została sfotografowana w wiacie przystanku autobusowego (nie miałem pojęcia, że w Kramatorsku) wiedziałem już w 2006 roku, kiedy kupiłem wielki album wydawnictwa KONEMANN pt „RODCZENKO Photography 1924-1954”. Wnuk fotografa Aleksander Ławrientij odnalazł w archiwum i zezwolił na opublikowanie jeszcze trzech zdjęć z tej sesji. Jedno, w szerszym planie pokazuje, że jest to właśnie wiata przystanku autobusowego.

 

Z dziennika Aleksandra Rodczenko: Rok 1934

14 marca. „Zaproponowano mi bym pojechał do Kramatorska (na budowę Kramatorskich Zakładów Budowy Maszyn w Donbasie), wykonać zdjęcia ukończonych hal zakładu i przygotować 10 albumów, które miałyby stanowić część składanego rządowi raportu. Zaczyna się pakować, zabieram nawet powiększalnik. Zdecydowałem, że spróbuję prowadzić dziennik podróży. Mam jechać 17 marca. Jutro idę do trustu w sprawie kupna biletów… Nie wiem jaka będzie pogoda, ostatnio czasem jest zimni, pada śnieg. Jutro muszę jeszcze naprawić Leicę, wypróbować kliszę… Chcę zrobić zdjęcia nie tylko hal i zakładu, ale także nowe zdjęcia ukazujące życie i ludzi…

Chciałbym zrobić wyjątkowe, niepowtarzalne zdjęcia, jakich wcześniej nie było, żeby to było samo życie, prawdziwe życie, żeby fotografie były proste i jednocześnie złożone, żeby zadziwiały i zaskakiwały. […] Aby to osiągnąć, warto pracować, i warto walczyć, by fotografia stała się sztuką”. 

 

28 kwietnia. Przyjeżdża do Kramatorska. Towarzyszy mu Jiewgienija Lemberg. Rodczenko przebywa tam prawie miesiąc, próbuje wywołać część klisz na miejscu, żeby zrobić odbitki do albumu. Niestety jak napisał później w brudnopisie oświadczenia o wycofaniu się z umowy „nie udało się wywołać klisz na miejscu w związku z brakiem pomieszczenia, nieprawdopodobnym upałem, kurzem i brakiem odpowiedniej wody”. Negatywy wyszły kontrastowe i ziarniste, niektóre uległy uszkodzeniu. Podczas jazdy po terenie fabryki wyładowaną po brzegi ciężarówką Rodczenko uszkodził aparat fotograficzny. Nie ukończywszy zdjęć, wraca do Moskwy naprawić sprzęt.

 

14-15 lipca. Wręcza przedstawicielowi Zakładów  Kramatorskich w Moskwie swoje oświadczenie o wycofaniu się z umowy dotyczącej realizacji 10 albumów fotograficznych zakładu. W zamian za pobraną zaliczkę proponuje wykonanie projektu albumu. W oświadczeniu napisał: „…uważam, że powinienem zatrzymać wypłacone mi 1000 rubli. Jeżeli względy biurokratyczne na to nie pozwalają, mogę zwrócić powyższą kwotę najbliższych 2-3 miesiącach. W zamian za otrzymaną kwotę proponuję wykonanie projektu 10 albumów z wykorzystaniem fotografii waszej pracowni, które możecie mi przysłać. Mogę również polecić moskiewskiego fotografa Griuntala, którego zdjęć także mogę przygotować projekt”. 

 

Lipiec – sierpień. Prowadzi korespondencję z dyrekcją Kramatorskich zakładów Budowy Maszyn. 7 lipca otrzymuje telegram z Kramatorska: UWAŻAM POWODY ODMOWY PRZYJAZDU ZA NIEPOWAŻNE - PORZUCACIE BARDZO WAŻNĄ PRACĘ - NALEGAM NA WYKONANIE UMOWY - KONIECZNY NATYCHMAISTOWY PRZYJAZD DO KRAMATORSKA - CHRIENOW”. Rodczenko zamierza pojechać do Kramatorska, Jegienija Lemberg wyjeżdża kilka dni wcześniej i ginie w katastrofie kolejowej. Rodczenko jedzie zidentyfikować zwłoki.

 

Cytowane przeze mnie dzienniki Aleksandra Rodczenki pochodzą z katalogu wystawy „Aleksander Rodczenko, Rewolucja w fotografii”, wydanego w 2012 r. Przez Muzeum Narodowe w Krakowie.